czwartek, 4 grudnia 2014

Twórczość bohaterów [1/?]

Neko i/lub Taso.
Randomowe dziecko
Ahri
Soraka
Master Yi
Wukong
Fiora

Słuchajcie drogie dzieci! Opowiemy wam historię. Dawno temu w lesie…
Kiedy byłem jeszcze krulem śfiata i miałem sfój harem...
- Nigdy nie byłeś krÓlem śWiata i nie miałeś sWojego haremu -
Żyła sobie wiewiórka, o imieniu Jinx.
Jinx była bardzo dziwną wiewiórką i lubiła pakować się w o-
SHUT THE FRICK FRACK UP! Jesteśmy w przedszkolu!
Opowiedzcie nam w końcu tą historię do eboli!
Więc. Pewnego dnia ktoś ukradł moje skarpetki. 
Co to ma do rzeczy?
No... bo to Dżonks je ukradła. Toż to podstępna wiewióra jest! Powiadam ja wam!
<facepalm>
Aha... Ja na miejscu tych dzieci *wskazuje na nie* już dawno bym spała.
Imposibru. Wasza głupota nie pozwala naszym oczom się zamknąć. Mamy je otwarte szeroko z podziwu nad poziomem waszej inteligencji.
*kiwa z uznaniem głową* Twój poziom ewidentnie przewyższył mój.
NIE ZA TO WAM PŁACIMY!
Oj tam oj tam.
Właśnie zabiłeś jednorożca. (Taso: Znajdę cię i utłukę....)
Yyyyy... Nie? Soraka przecież żyje?
Dawaj na solo sadzonko!
To może ja już pójdę... *wstaje*
*Rzuca się na nią jak Wukong na banany (Porównujemy Wukonga do Wukonga. Achievment Get!) * Nie zostawiaj mnie tu z nimi! Ja nie chcę umrzywać! Dzieci som ZUE!
STFU! Zawładniemy nad światem madafaka!
*Wchodzi do pokoju i wychodzi* (To Taso i Neko pozdrawiają Vivi'ego xD Chciał Fiorę to ma  :3)

C. D. N... Kiedyś

wtorek, 18 listopada 2014

Rozdział 4/Ahri

Rozdz. 4 „Tajm tu fajt”
Pov. Ahri

Ręce miałam lodowate.. nie wiedziałam co mnie czeka. Przy blue nikt się nie odzywał… Soraka jest moją przyjaciółką i czułam jej stres. Wróciłam na linię i zobaczyłam LeBlanc.  W jej oczach widziałam pewność. Świetnie last hitowałam miniony, jak za dawnych lat. Oszustka wykonała swój trik strasząc mnie, a ja upadłam.
-Możesz poddać się już teraz, złociutka. Nie wygrasz tego. –Śmiejąc się, zawróciła .
Wiedziałam, że nie mogłam się poddać. Pomyślałam sobie „dam radę, nie pozwolę jej wygrać” . Wstałam, grałam dalej. Nagle LeBlanc zaczęła się śmiać. Wiedziałam, że coś jest nie tak i odruchowo się cofnęłam. Usłyszałam ryk lwa po czym się odwróciłam. O mały włos dopadłby mnie Rengar. Przyznaję się. Byłam wystraszona, ale od 2 lat nie brałam w tym udziału… Wróciłam się po przedmioty. Spotkałam Wukonga. Byłam zbyt przestraszona by zagadać. Po zakupieniu (shopping!) przedmiotów pobiegłam na linię.
Usłyszałam krzyk dobiegający z jungli. MĘSKI krzyk… LeBlanc siedziała na kamieniu z zakrwawioną ręką. Chwyciło mnie to za serce i podbiegłam do niej. Była zapłakana.
-Wiem, że jesteś w przeciwnej drużynie, ale nie mogę stać bez czynnie. Co ci się stało?- zapytałam
-Chciałam zgankować waszego Mastera Yi.. ale kiedy mnie zobaczył, przeciął mi rękę mieczem. –mówiła dławiąc się płaczem. Nie myślałam, że jest tak … -urwała w połowie zdania i zaśmiała się. Odsunęłam się od niej. Zza krzaków wyskoczył Rengar. Usłyszałam dzikie krzyki i zobaczyłam Wukonga biegnącego w moją stronę. Usiłował mnie ratować. Machnął kilka razy swoim kijkiem. Tępo ale skutecznie. Najwyraźniej przestraszeni wrogowie uciekli. LeBlanc wysyczała ostatnie słowa „Jeszcze cie dorwę”.  Byłam oszołomiona. Wpatrywałam się w Wukonga jak w obrazek. Miałam łzy w oczach. Miałam gdzieś co sobie pomyśli. Rzuciłam się na niego z hugiem.
-Dziękuję- szepnęłam .
- Nie ma za co. Ale następnym razem uważaj na siebie mała. Kangór jest jak sraczka, przychodzi szybko i niespodziewanie.- odpowiedział.
Byłam bardzo zmęczona, zamknęłam oczy i nie wiem kiedy usnęłam w jego ramionach. Czułam, że się przewracam …Oj

by Neko

Rozdział 4/Wu

Rozdział 4
Tajm Tu Fajt

Byłem pewny siebie, wiedziałem, że to wycarruję za wszelką cenę.
Jestem jedyną nadzieją tej drużyny, bo Bot się pozżera.
Po zakupieniu przedmiotów razem z Ahri i Masterem ruszyłem w naszą lewą junglę, po blue buffa.
Gdy dotarliśmy na miejsce nikt się nie odzywał.
Po udzieleniu mi pomocy moi przyjaciele rozeszli się na swoje linię.
Ruszyłem w stronę wilków i po chwili zwierzęta padły martwe na ziemię.
W momencie gdy całe lewa jungla była czysta, ruszyłem na drugą stronę przechodząc przez linię Ahri.
Lisica nie zauważyła mnie, ale ja widziałem, że ma problemy z walką z LeBlanc, więc postanowiłem, że przy najbliższej okazji jej pomogę.
Po pewnym czasie potwory z prawej jungli w magiczny sposób zniknęły!
Użyłem zaklęcia teleportacji by powrócić do bazy i kupić kilka potrzebnych mi przedmiotów.
Przy sklepie przed moimi oczami mignęła Lisica, ale chwile później jej nie było, więc ja poszedłem jej przykładem i chwilę później okupywałem junglę.
'Wypadałoby rozstawić wardy pomyślałem.
Chwilę później w łapie trzymałem magiczną latarałkę.
Coś nie trybiło i miałem spore problemy z postawieniem tego dziadostwa.
W pewnym momencie przy uchu usłyszałem zachrypnięty głos:
- Pomóc Ci może? - O kurwa. Rengór Kangór. - Sup guise. I'm back from narnia.
Facet (o ile mogę go tak nazwać) zamierzył się na mnie z pazurami i gdybym się nie sklonował, moje flaki tworzyłyby piękny zygzaczek na ziemi.
Dość szybko się pozbierałem i ruszyłem biegiem na mida, bo tam udał się Kangórek.
Po chwili zobaczyłem Rengara i LeBąk atakujących, ten mały i bezbronny kłębek sierści, rzuciłem się by jej pomóc.
Użyłem Ciosu Nimbu co by mocno pierdolnąć ich dwoje na raz, później Miażdżącego Ciosu.
Oboje sporo oberwali i po chwili ich nie było.
Ahri przez chwilę stała tępo wpatrując się w przestrzeń, po czym rzuciła się na mnie zamykając w uścisku swoich drobnych ramion.
- Dziękuję - szepnęła tylko.
- Nie ma za co. Ale następnym razem uważaj na siebie mała. Kangór jest jak sraczka, przychodzi szybko i niespodziewanie (śmiech Neko gdy to czytała xD Bezcenny)
Lisica przymknęła oczy i opadła w moje ramiona.

Idzie rozdział do cholery xD


Neko Staph XD

piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 3 /Ahri

Rodz.3
Pov Ahri

-NIEEEEEEEE!!!- wydarła się Soraka.
W tym momencie Wu zawisnął w oknie na swoim ogonie i przemówił
-Varus nie jest taki zły, trzeba go tylko trochę poznać
-Nieee! Varus to najgorsze ścierwo. To kretyn i tyle.
-A poznałaś go chociaż?
-Aż za dobrze...- westchnęła
-Opowiedz im, bo oni nie wiedzą- powiedziałam
-Kiedyś lubiłam Varusa... aż pewnego dnia, gdy byłam z nim na bocie i przeciwna drużyna miała wygraną w garści, on podniósł mnie na duchu mówiąc, że wspólnie damy radę. Żadne z nas nie spodziewało się ganku jaki przygotowali dla nas przeciwnicy. Chcąc pomóc mojemu 'wspaniałemu' ADcarry użyłam ulta... On natomiast sflashował i zostawił mnie samą na pastwę Fiory i jej teamu. Ledwo udało mi się uciec z pomocą Ahri. Od tamtej pory nie mam zbyt dobrych stosunków z Varusem.
-Urzekła mnie twa historia smukła dziewico- odparł Yi
Soraka z lekkim uśmiechem spuściła głowę. Widziałam że łza spłynęła jej po policzku
-Nie martw się. Jak coś to przyjdziemy i ci pomożemy- i tu Wu okazał swoją dojrzałość obejmując Sorakę
-Niech Wu będzie na jungli…- zaproponowałam
-Master, nie dasz rady sam? Jesteś przecież taki męski...
-Wu. Idziesz na jungle.
-Allee...
-NIE MA 'ALE'.
-Zapchaj się tick takiem - wymruczał Wu

KOLEJNY DZIEŃ~~~~~~~~

Staliśmy na platformie, która ruszyła ku górze. Czułam adrenalinę bo dawno nie brałam w tym udziału. Varus spoglądał na Sorake błagalnym wzrokiem. Patrzyłam na Wukonga z przerażeniem w oczach. Człekokształtne stworzenie podeszło do mnie:
- Wszystko w porządku?
-Tak…- głos mi drżał ze strachu- Chcesz pull’a ?
- Dziewczyno! Nie oszukasz Małpiego Króla. Widzę wyraźnie, że jesteś przerażona! A odnośnie pull’a to się przyda – uśmiechnął się do mnie przyjaźnie
-Nie… naprawdę wszystko jest w porządku… tylko… boję się o Sorake… miej na nią oko… obiecaj mi.
- Wiesz... to dosyć poważna obietnica... ale mogę spróbować.
W oczach miałam łzy. Wukong złapał mnie za ręke i uśmiechną Się ciepło. W jego oczach ujrzałam … to 'coś'…(głód)  Przy moim boku pojawiła się kula i ujrzałam Summoners Rift

by Neko

Rozdział 3 /Wukong

Nagle z dołu dobiegł mnie krzyk Soraki.
Zawisłem zdziwiony na ogonie.
- Varus nie jest taki zły, trzeba go tylko trochę poznać
- Nieee! Varus to najgorsze ścierwo. To kretyn i tyle. - odpowiedziała mi... dziewczyna?
- A poznałaś go chociaż?
- Aż za dobrze...- westchnęła
- Opowiedz im, bo oni nie wiedzą - mruknęła Ahri.
- Kiedyś lubiłam Varusa... aż pewnego dnia, gdy byłam z nim na bocie i przeciwna drużyna miała wygraną w garści, on podniósł mnie na duchu mówiąc, że wspólnie damy radę. Żadne z nas nie spodziewało się ganku jaki przygotowali dla nas przeciwnicy. Chcąc pomóc mojemu 'wspaniałemu' ADcarry użyłam ulta... On natomiast sflashował i zostawił mnie samą na pastwę Fiory i jej teamu. Ledwo udało mi się uciec z pomocą Ahri. Od tamtej pory nie mam zbyt dobrych stosunków z Varusem.
- Urzekła mnie twa historia smukła dziewico- odparł Yi.
Ten to umie pocieszać.
Westchnąłem.

Soraka z lekkim uśmiechem spuściła głowę. Widziałam że łza spłynęła jej po policzku.

Usiadłem obok znajomej i przytuliłem ją lekko.
- Nie martw się. Jak coś to przyjdziemy i ci pomożemy - czuję się dojrzały. Nawet bardzo.
- Niech Wu będzie na jungli..- zaproponowała Ahri.
Zdziwiła mnie ta propozycja.
Nie tylko mnie...
- Po co? - zapytał mój nauczyciel.
- Master, nie dasz rady sam? Jesteś przecież taki męski... - prowokowała go lisica.
- Wu. Idziesz na jungle.
- Allee...
- NIE MA 'ALE'.
- Zapchaj się tick takiem - wymruczał Wu.

~*~*~*~*~*~*~*~

Staliśmy na platformie.
A może to była winda?
Nie wiem... wiem tylko, że będę najlepszy i, że Varus spoglądał na Sorakę jak pedofil na 6 letniego chłopca.
Poczułem na sobie czyjś wzrok i odwróciłem się by ujrzeć Ahri spoglądającą na mnie z przerażeniem.
Podszedłem do niej i zapytałem:
- Wszystko w porządku?
Nieopodal Master gładził swoją bródkę ze słowami 'Nie martw się wszystko będzie dobrze".
A to niby ja jestem nienormalny...
- Tak…- głos jej drżał... - Chcesz pull’a ?
- Dziewczyno! Nie oszukasz Małpiego Króla. Widzę wyraźnie, że jesteś przerażona! A odnośnie pull'a to się przyda - uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie.
- Nie… naprawdę wszystko jest w porządku… tylko… boję się o Sorake… miej na nią oko… obiecaj mi.
- Wiesz... to dosyć poważna obietnica... ale mogę spróbować - widziałem błaganie w jej oczach, ale po moich słowach uspokoiła się lekko.
Ahri miała w oczach łzy.
Złapałem ją za rękę i uśmiechnąłem się ciepło (soł romantik)
Gra się rozpoczęła.
Wyszliśmy na Arenę.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 2/ Ahri

Rozdz.2  Pool party

-No to kiedy to buzi?!-ciągnął Yi
Wu zrobił <facepalm>. Podeszłam i zapodałam Masterowi ‘zwodniczą kulę’ żeby mu się odechciało… Yi po cichu jęknął…
-Całuj bo boli…
-Jak koniecznie chcesz żeby cie ktoś pocałował to idź do… Wu
-Nie myl mnie z Dariuszem.- wymamrotała małpa
-No to do Soraki.
Soraka zwróciła uwagę na dźwięki dochodzące z kieszonki Yi. Master gadał z kimś przez dłuższy czas. W końcu do nas przemówił:
-Jedziemy na Summoners Rift. Cieszycie się ?
-Chwila… mamy die osoby na topa, Ahri pójdzie na mida a Soraka będzie supportowała.. właśnie. Kogo?- rozmyślał Wu
-Już ty się nie martw- za chichotał Yi
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kilka dni później. Wtorek. Ledwo otworzyłam oczy : telefon.
- H-halo ?
-Salut! Masz ochotę jutro pójść na basen ?
-Ledwo co wstałam… Kto mówi ?
-Oj Sorki! Nami, pamiętasz?
-A… no tak. Uszanowanko. Pewnie. Mogę kogoś wziąć ze sobą ?
-Jasne! Dzisiaj na basenie o 15. Do zo.
Po kilku minutach, gdy wstałam i ogarnęłam się(jako tako) krzyknęłam do współlokatorki:
-Soraka!
-Hm?...
-Wjazd na chatę Yi i Wu! Idziemy dziś na basen.
-Ehe.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przed ich drzwiami wzięłam rozpęd i krzyknęłam :
-This is Sparta!- I na ‘sparta’ uderzyłam nogą w drzwi tak że się otworzyły- Idziemy na basen za godzinę. Gdzie Wu?
-No na dachu.
-Soraka pomóż mi się wspiąć.
-Okej.
Nieudolnie wspinałam się z pomocą Soraki na ten nieszczęsny dach. Dobra widzę Wu. Tyle wystarczy.
-Wu! Idziemy na basen. Szykuj kąpielówki…
Czułam, że spadam. Soraka mnie najwyraźniej puściła! Chwyciłam szybko ogon Wu i zlecieliśmy oboje w dół.
-Sory! -  krzyknęła śmiejąc się
-A miałem mieć wolne… - Nie idę na basen, nie chce mi się.
Myśląc że to coś przytuliłam się do niego ze słodkimi paczałkami
-Proszę, proszę, proszę, proooszę!- upierałam się
Mam do tego talent!
-No dobra… ale do wody nie wchodzę.
Zadowolona tym faktem zamachnęłam się i pocałowałam go w policzek. Przysięgam! Nie wiedziałam co robię…
-Ha! Czyli jednak było to buzi! – Wykrzyknął Master. Obiecuję, ja go kiedyś pobiję…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie ma to Jach zapach chloru… Dawno nie byłam na basenie.
-Salut lisku! – podpłynęła Nami – śliczny kostium.
-Dzięki. – Uśmiechnęłam się. Usiadłam na podłodze tak abym nogi miała w wodzie. W ten sposób gadałam z Namiś przez dobre 10 min. Zobaczyłam Wu i Jinx jak rozmawiają. Usłyszałam niekontrolowany napad śmiechu tej szalonej wariatki. Po całej rozmowie z Nami przypomniałam sobie.
-Wu!- krzyknęłam z całej siły, a Nami się skrzywiła – Wejdź do wody-chociaż raz !- Kurde chyba mnie nie usłyszał…
-Wu!…WU! WU!!!- Dość. Nie pozwolę żeby mnie ignorował! Podbiegłam i wepchnęłam go do wody. ‘Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe’ przypomniało mi się wtedy, że sama nie lubię wody… Żucił mi spojrzenie mordercy. Poczułam, że coś mnie pchnie do wody.
-Leć ptaszku!- usłyszałam głos Jinx.
Ostatnie co zdążyłam zrobić: wrzask. Byłam świadoma tego, że ogony nasączą się wodą i pójdę na dno…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Gdzie jestem? Co się stało?- gdy otworzyłam oczy to były moje pierwsze słowa. Nad sobą widziałam Mastera i Sorakę.
-Podtopiłaś się… Wu cię ‘wyłowił’ – odparła Soraka. Ponawiając temat. Kogo będę supportować?
-E. To ja wam nie mówiłem? Varusa.- powiedział Yi 

Rozdział 2/ Wukong


Rozdział 2
Pool Party


-No to kiedy to buzi?!
I w tym momencie strzeliłem face palma.
On mnie czasami rozwala.
Niby taki mistrz, nauki i tak dalej, a czasami zachowuje się jak pięcioletnie dziecko…
CO ONA MU W TWARZ POSŁAŁA?!
JA TEŻ CHCĘ TAK UMIEĆ!
Yi się skrzywił i rozmasował – zapewne – obolałą twarz.
-Yyyy! – zajęczał. – Teraz całuj, bo boli…
-Jak koniecznie chcesz żeby Cię ktoś pocałował to idź do… Wu.
Zamrugałem kilkakrotnie.
- Nie myl mnie z Dariusem…
- No to do Soraki…
A więc tak ona się nazywa…
Do mastera ktoś zadzwonił.
Kilka minut sobie gadał.
W końcu spojrzał się na nas, porzegnał się grzecznie i rozłączył.
- Jedziemy na Summoners Rift. Cieszycie się?
-Chwila… Mamy dwie osoby na topa, Ahri pójdzie na mida, a Soraka będzie supportowała... właśnie. Kogo? – zapytałem.
-Już ty się o to nie martw. – odparł Master.

~*~*~*~*~*~*~*~

Kilka dni później siedzę na dachu.
Oglądam głupie filmiki.
Jest wtorek, mam wolne, bez treningu, to co se będę jak se mogę?
Z mieszkania dobiegały jakieś hałasy i rozmowy.
Po pewnym czasie ujrzałem czarne kudły Ahri, która z pomocą Soraki nieudolnie próbowała wejść na dach.
- Wu! Idziemy na basen. Szykuj kąpielówki!
Soraka się najwidoczniej zachwiała i przewaliła, bo lisica runęła na dół.
Na nieszczęście mój ogon był blisko niej i dziewczyna chwyciła się go szukając ratunku.
Skończyło się na tym, że zleciałem z dachu razem z nią.
- Sory! – krzyknęła śmiejąc się Soraka.
- A miałem mieć wolne… - westchnąłem. – Nie idę na basen, nie chce mi się.
Dziewczyna przytuliła się do mnie, spojrzała słodkimi oczami szczeniaka i zaczęła mówić:
- Proszę, proszę, proszę, proooszę!
No i weź tu się nie zgódź, jak się na ciebie gapią takie słodkie oczka.
- No dobra… ale do wody nie wchodzę.
I wtedy stało się coś dziwnego…
Ona mnie pocałowała.
W policzek, ale jednak!
- Ha! Czyli jednak było to buzi! – krzyknął Mistrz.
Lisica wyglądała na równie zszokowaną swoim zachowaniem…

~*~*~*~*~*~*~*~

Nie mam pojęcia czemu ja się na to zgodziłem.
Aktualnie Ahri gada z rybą, a ja z jakąś niebieskowłosą dziewczyną, która jak się później okazało zwie się Jinx.
Rozmowa ciągnęła się przez jakiś czas, aż w końcu nieświadomie powiedziałem:
- Z przodu plecy, z tyłu plecy… Bóg stworzył Cię dla hecy?
Dziewczyna wybuchła niekontrolowanym śmiechem.
Coś czuję, że się zaprzyjaźnimy.
W pewnym momencie zobaczyłem Ahri, a po sekundzie byłem w wodzie.
Gdy się wynurzyłem spojrzałem na lisicę z mordem w oczach…
Jinx jednak szybko mnie pomściła i kruczowłosa wpadła do wody krzycząc jak opętana.
Po chwili Ahri poszła na dno.
Ja, postąpiłem bardzo bohatersko i ruszyłem jej na ratunek.
Gdy wyciągnąłem ją z wody była nieprzytomna.
Razem z Yi i Soraką ruszyliśmy do NASZEGO mieszkania.
Ja wróciłem na dach, podczas gdy Master próbował ją ocucić.
Jakiś czas później usłyszałem głos Soraki pytający o naszego AD Carry.
- Ee? To ja wam nie mówiłem? Varusa.

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 1/ Ahri

Rozdział 1 
„Spokojnie, to tylko Wu.”
Pov Ahri


Idziemy. Idziemy.
-Soraka?- Spacerując zapytałam.
-Hm?…
-Może zróbmy wjazd na chatę Yi ?
-Dobre te kanapki… No, możemy.
Miło było rozmawiać z Soraką. Szkoda tylko, że jest zamknięta w sobie… „Co to? Jakieś rozmowy… Yi wspominał, że będzie kogoś trenować… Może to on?”
-Soraka!
-Czo?
-Słyszysz?
-Yup.
-Kogo?
-Chyba Yi…
-Zobaczmy…
Wyszłam zza krzaków, a to co zobaczyłam-powaliło mnie. Małpa, która zwiała na drzewo… oraz Yi…
-Dzieńdobry wieczór. Co was tu sprowadza? – Zapytał Yi.
-Spacerowałyśmy sobie z Soraką… wtedy usłyszałyśmy Ciebie… i tą małpę… Kto to w ogóle jest ?
-Wy ry ry!- usłyszałam charkot z drzewa.
- Yii! Kto tak charkocze ? Znasz tego delikwenta?
-Spokojnie, to tylko Wu – Zaśmiał się Yi
Wielka małpa zeskoczyła i zaczęła przemawiać:
-Ja ci dam delikwenta przerośnięty chomiku…
-Przesadziłeś…
Popędziłam w jego stronę. On zrobił dokładnie to samo. Soraka zrobiła coś co mnie zszokowało. Stanęła pomiędzy nami. Zrobiło się niezręcznie. Yi oczywiście stał i gładził swoją brodę.
-Co wy robicie ?! Przeproście się i… -zaczęła Soraka
-…i buzi na zgodę!- wtrącił Yi
-…-Zatkało mnie
-Eeeee… -Powiedział ten ‘Wu’
-Nie, chciałam powiedzieć poznajcie się.- Parsknęła Soraka
-Noo! No  to buzi na dobry początek!- mądry Yi…
-Yi! Nie podstawiaj takich głupich pomysłów bo cię na Pidżama party nie zaproszę…- zaszantażowałam
-Jezu… czego ja się o tobie dowiaduję…  A tak w ogóle jak ten chomik ma na imię? –Pff! Wielce zdziwiony Wu… No co? Chłopak na pidżama party nie może chodzić?…
-„Ten chomik” ma na imię Ahri- Pff! Nie jestem chomikiem… Ale żeby zrozumiał-musiałam tak o sobie powiedzieć.
- Wukong -  powiedział i wyciągnął do mnie rękę.
Bez namysłu pogodziłam się z nim-po co mieć wrogów jak można mieć przyjaciół?
- Ej! No to kiedy to buzi?!-ciągnął Yi

by Neko

Rozdział 1/ Wu

Rozdział 1
Ahri  -  Nadciąga totalny kataklizm

Wiszę głową w dół i słucham Yi.
Równowaga… będę musiał trzy bite godziny  stać na kijaszku… z kamieniami na łbie i ogonie.
Bosko!
Słyszę jakieś szelesty!
-Wu! Czy ty mnie słuchasz? – powiedział Master
- Niespecjalnie… jakieś szelesty i głosy słyszę!
- To się powinno leczyć! – wymamrotał, a ja spojrzałem na niego z morderczą miną. – No dobra! Jakie są ich tony?
-Oba żeńskie, jeden cichy, słyszę go zdecydowanie rzadziej.  Drugi natomiast mocniejszy, osoba posiadająca go papla, jak najęta…
Yyyyyyyyyyyy!
To ten chomik!
Szybko skitrałem się na drzewo.
- Dzieńdobrywieczór… Co was tu sprowadza? – zapytał Miszczu.
- Spacerowałyśmy sobie z Soraką… I usłyszałyśmy Ciebie – odparł chomik. – I tą małpę… Kto to w ogóle jest?
- WY RY RY! – zawarczałem pod nosem. Ja jej dam małpę!
-Yiiiiii! Kto to charkocze? Znasz tego delikwenta?
Tym mnie wkurzyła. Zawisłem na ogonie z chęcią mordu wymalowaną na twarzy.
- Spokojnie, to tylko Wu!
- Ja Ci dam delikwenta przerośnięty chomiku…
- Przesadziłeś…
Dziewczyna popędziła w moją stronę.
Też zacząłem biec, już miałem  użyć ‘Ciosu Nimbu’, ale to jednorożco podobne coś stanęło między nami.
Zatrzymałem się.
Jak zwykle gdy zapada niezręczna cisza wrzucam ‘derpa’ na twarz.
Yi. Niczym niewzruszony, stoi sobie i masuje sobie brodę… W jego wykonaniu to mistrzostwo świata.
- Co wy robicie?! Przeproście się i…
-… i buzi na zgodę! – niech go niebiosa bronią! Jeszcze mój Mistrzunio wrzucił na twarz genialny uśmieszek…
Tą dziewczynę zatkało…
A moja reakcja?
No cóż…
- Eeeee…
- Nie, chciałam powiedzieć ‘poznajcie się’…
-No! No to buzi na dobry początek!
-Yi! Nie podstawiaj takich głupich pomysłów bo cię na Pidżama party nie zaproszę…
-Jezu… czego ja się o tobie dowiaduję… - moje zdziwienie było większe niż przy spotkaniu chomika…  A właśnie! -  A tak w ogóle jak ten chomik ma na imię? – zapytałem wskazując na dziewczynę.
- Ten ‘Chomik’ Ma na imię Ahri – powiedziała wspominana dziewczyna.
- Wukong – wyciągnąłem do lisicy rękę. Bo jestem najlepszy!
Uścisnęła ją, już myślałem, że wszystko będzie cacy, a tu nagle Yi musiał coś odwalić…
- Ej! No to kiedy to buzi?!

czwartek, 13 marca 2014

Prolog / Ahri


Sobotni  ranek. Cholera. Przeklęta Leona!  O dziesiątej postanowiła włączyć swoje słoneczko… Wstaje. Muszę w końcu uczesać włosy… i swoje ogony… Wczoraj była niezła imprezka… Zapewne Yi wszystko wyżarł więc pójdę do sklepu. Soraki budzić nie będę bo nie przyniesie to oczekiwanych skutków…
~~~~~~~~~~
Dobra jest już dwunasta.
-Yiiiiiiii! Wychodzę! Przekaż to Sorace!
-Dopsz!… Nie zaplącz się w ogony!
Dobra, wyjdę w końcu z tego domu… hmm… co ja muszę kupić…

-banany
-brzoskwinie
-gumki dla Yi gumki do ‘brody’ dla Yi
-tosty
-dżemor

Ok, wszystko jest. Że sklepik mam pod nosem dotarłam tam w 5 min. W sklepie widzę jakąś małpę… Dobra nie ważne… mam halucynacje po wczorajszym pikolo… Szybciutko lecę po tosty & dżemor i czym prędzej na owoce! (żeby wybrać jak najlepsze).  „Dobra wezmę te banany… o! ładne brzosk… ej od kiedy banany są włochate? EEE!!! To nie banan tylko łapa! I to małpia! WAIT WHAT?! No nie! To znowu ten wytwór z zoo!” . Pisknęłam i podskoczyłam żeby nabrać większego rozpędu do spitalania. Przy okazji popędziłam po gumki do włosów dla Yi. Mam wszystko co chciałam! Idę do kas. „Shiet! Znowu małpa. Meh. Muszę wytrzymać… NIE nie wytrzymam, albo się przyczaje za półką albo… została mi tylko kasa samoobsługowa… I to jest dobra myśl!” Udało się! Wybiegłam ze sklepu… czym prędzej do domu… bezpiecznie… do Soraki i Yi…
~~~~~~~~
- Yiiiiiiiiii!
-Cooooooooooooooo?!
-Ty tu jesteś mastershef ! Gotuj!
-Ale co jest trudnego w zrobieniu kanapek?
-DUŻO! Ogony sobie pobrudzę nie daj Boże…
-A tak wgl. To ja dziś wracam do swojego akademika…
-Najpierw ugotujesz później cię wypuszcze!
-…
Pff co on sobie myśli…
-Soraka! –Krzyknęłam z całej siły z nadzieją że mnie usłyszy..
-Hmm?
-Idziemy do parku albo sklepu?
-Możemy iść do lasu na spacer.
-Dobra…
Tak na marginesie: Domyślam się jaka jest pierwsza myśl po przebudzeniu się Yi ‘hmm..Jaki by kolor gumki na brodę dziś założyć…”. Bardzo szkoda że Yi z nami nie mieszka… miałybyśmy własnego kucharza kuchcika. Ciekawa jestem z kim mieszka… Musimy go kiedyś odwiedzić…
~~~~~~~~


by Neko

Prolog / Wu


Cholera.
A mogłem zasłonić okna…
Czując, że już nie zasnę zwlokłem swoje cielsko z łóżka. Ubrałem się nawet nie zaglądając do lodówki, bo i tak wiem, że nic tam nie znajdę. Patrzę do portfela… na kilka zupek chińskich i  owoców starczy… Wylazłem przez okno.
Bo jestem najlepszy!

Moja Lista zakupów:
-JEDZENIE!

Jako, że sklep jest po drugiej stronie ulicy, szybko tam dotarłem.
Kierunek: zupki chińskie!
Ja ruszyłem w swoją stroną, a jakiś przerośnięty chomik wszedł do sklepu.
Czekaj!
Co?
Dobra… mam przywidzenia, najwidoczniej grzybki Teemo nadal działają.
Dotarłem do potrzebnej mi półki.
W przelocie złapałem kilka paczek z tym, jakże pożywnym produktem.
Nawet nie wiem o jakim smaku.
Kolejny cel – jakieś owoce, najlepiej banany i brzoskwi…
Yyyyyyy!
Chomik!
Podejrzewam, że moje oczy właśnie przypominają kule do kręgli…
Złapie go, rozpruję, zbadam i napisze artykuł, dzięki któremu zostanę milionerem!
Albo po prostu sprzedam organy.
Niepewnie zbliżyłem się do stoiska…
Nie patrząc na to coś sięgnąłem po banany, już miałem je podnosić, ale poczułem coś na swojej dłoni.
Eeeee…
Ten chomik to nie chomik!
Bliżej niezidentyfikowane stworzenie zwiało w stronę przedmiotów, których zastosowanie nie jestem w stanie określić.
Wziąłem owocki i ruszyłem do kasy. To coś czai się za półką…
Wyłożyłem zakupy na taśmę i czekałem na swoją kolej… przede mną stoi gościu z garścią prezerwatyw…
~*~*~*~*~*~*~*~
Po wizycie w sklepie zgłodniałem.
Nastawiłem wodę na zupkę, a kilka minut później jadłem już ciepłe śniadanko.
Brudne naczynia zostawiłem na stole.
Yi wróci to pozmywa.
Złapałem KBKB i ruszyłem na arenę treningową
~*~*~*~*~*~*~*~
Po powrocie z areny zastałem porządek.
Yi wrócił!
- Gdzie Cię wcięło? – zapytałem mężczyzny siedzącego na kanapie.
- Na pidżama party byłem! – żebyście widzieli teraz moją minę… - Mógłbyś czasem po sobie sprzątać… bo syf gorszy niż u Twitcha!
- Ej! No bez przesadyzmu!
- Zbieraj się! Idziemy do lasu trenować!
Nauczyciel, nauczycielem pozostanie… nawet jeśli ma różowe gumki na brodzie…